piątek, 16 października 2009

W piątki oddycha się inaczej.

Lubię piątki. Od zawsze najbardziej.
Są optymistyczne i obiecujące. Dają zapowiedź samych przyjemności: końca pracy, spokojnego popołudnia, zasiedzenia się wieczorem, usłyszenia głosu Tego Jedynego, wyłączenia budzika, ach, wyspania się ! Zapowiedż weekendu, leniwego śniadania, braku pośpiechu, pójścia z dzieckiem do kina :) Zaproszenia przyjaciół na sernik :) Pójścia na spacer... Jest czas na wyciągnięcie spod kanapy kilku tuzinów myszek, piłeczek, papierowych kulek, ponadto orzechów, nadgryzionego ziemniaka, kawałków kartonu, ulubionego zegarka oraz wielu innych skarbów... to nic, że następnego dnia wszystko magicznie się unicestwi, ty masz poczucie dobrze spełnionego obowiązku ;)
W piątki, po prostu oddycha się inaczej.
Najmilsze chwile z dzisiaj:
znalezienie pół godziny na sjestę, zaangażowanie kanapy i koca, udeptanie przez ukochanego kota, bycie pogłaskaną po policzku łapą owego...
w zimny i wietrzny wieczór wtulenie nosa w mały kark ciepłego, emanującego dobrymi fluidami Kluska, zwanego Moim Synem i usłyszenie, że jest się jego skarbem...

I jak tu nie lubić piątków ?

czwartek, 15 października 2009

O kotach.

DOM SZCZĘŚLIWYCH KOTÓW

Niemal założyć się jestem gotów,
bo wątpliwości moich to nie budzi,
że gdzie jest dom szczęśliwych kotów,
tam jest i dom szczęśliwych ludzi.

O MUZYCE

Wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem,
jest mruczenie szczęśliwego kota.

Franciszek Klimek


W zasadzie, nie czuję potrzeby dodawać nic więcej. :)


Dni na tak, dni na nie.

Są takie dni...
Są takie dni, kiedy jedyne, czego pragniesz, to zwinąć się w kłębek. I tylko tyle... Nie potrzeba nic więcej, albo bardzo niewiele - wygodna kanapa, koc, kot... albo trzy ;) herbatka z nalewką, dobra książka - ale sam zestaw koc&kot jest już baaardzo satysfakcjonujący... W takie dni, kiedy nic innego nie działa, kiedy myślisz, że już więcej nie możesz, więcej nie zrobisz, dalej nie pójdziesz, nie przeskoczysz, kiedy jedyne na co masz siłę, to zawinąć sie w koc, przytulić kota... albo trzy ;) i wspólnie mruczeć, mruczeć, mruczeć... Oddalić troski, wyciszyć myśli, wyłączyć telefony, zapomnieć.
Mam teraz takie dni.
Ale mam też kanapę, koc i trzy koty.
Więc jest nadzieja...