piątek, 16 października 2009

W piątki oddycha się inaczej.

Lubię piątki. Od zawsze najbardziej.
Są optymistyczne i obiecujące. Dają zapowiedź samych przyjemności: końca pracy, spokojnego popołudnia, zasiedzenia się wieczorem, usłyszenia głosu Tego Jedynego, wyłączenia budzika, ach, wyspania się ! Zapowiedż weekendu, leniwego śniadania, braku pośpiechu, pójścia z dzieckiem do kina :) Zaproszenia przyjaciół na sernik :) Pójścia na spacer... Jest czas na wyciągnięcie spod kanapy kilku tuzinów myszek, piłeczek, papierowych kulek, ponadto orzechów, nadgryzionego ziemniaka, kawałków kartonu, ulubionego zegarka oraz wielu innych skarbów... to nic, że następnego dnia wszystko magicznie się unicestwi, ty masz poczucie dobrze spełnionego obowiązku ;)
W piątki, po prostu oddycha się inaczej.
Najmilsze chwile z dzisiaj:
znalezienie pół godziny na sjestę, zaangażowanie kanapy i koca, udeptanie przez ukochanego kota, bycie pogłaskaną po policzku łapą owego...
w zimny i wietrzny wieczór wtulenie nosa w mały kark ciepłego, emanującego dobrymi fluidami Kluska, zwanego Moim Synem i usłyszenie, że jest się jego skarbem...

I jak tu nie lubić piątków ?